Agnieszka, wszystkiego najlepszego!
Według mojego czasu zmieściłam się
jeszcze w piątym lutego :)
A u nas od rana straszne zamieszanie,
bo kolejna załoga zakończyła rejs, który był diametralnie różny
od poprzedniego. Te dwa tygodnie zleciały błyskawicznie, w miłej
atmosferze i sympatycznym, bardzo zróżnicowanym towarzystwie:
poznaliśmy więc kilku Polaków mieszkających zagranicą
(niektórych o bardzo ciekawych adresach e-mailowych ;)), kilka
sympatycznych par, czy to z Krakowa, czy z Warszawy, doświadczonego
specjalistę od wibroakustyki, wesołych poznaniaków czy zakręcony
duet pływający w Polsce na jachcie o wiele mówiącej nazwie
„Perversion”. Oby do zobaczenia!
Janusz zadbał o to, żebyśmy mieli wreszcie wspólne zdjęcie. |
Pontony odpłynęły, a
pozostali na statku (z nami włącznie) zmieniali miejsce
zamieszkania przed mającą się jutro zacząć kolejną „Niebieską
Szkołą” (ten semestr zaczyna się na Karaibach, a kończy w
Szczecinie). Jeszcze niedawno taki proces nazywało się tutaj
zwyczajnie: przeprowadzką, ale od tegorocznej Niebieskiej Szkoły
nikt już si nie przeprowadza – teraz wszyscy się FUMIGUJĄ.
Określenie to przyniósł Adrian z „Daru Młodzieży”, gdzie
nazywa się tak karę za bałagan w kabinie.
Polega to na tym, że wszyscy mieszkańcy szczęśliwej kabiny
(na "Chopinie" dziwnym trafem najczęściej jest nią tzw. „karton” czyli dziewięcioosobowa kajuta wciśnięta w najdalszy zakamarek
statku, za maszynownią) muszą spakować wszystkie swoje rzeczy,
wynieść je z kabiny razem ze wszystkim, co jeszcze da się wynieść
(np. materacami z koj), a następnie posprzątać i odkurzyć całe
pomieszczenie, by po ok. 2 godzinach (bo tyle zazwyczaj to trwa)
wprowadzić się ponownie. Całość zajmuje jakieś 3-4 godziny, w
zależności od liczebności, a także wprawy mieszkańców kabiny, i
nazywa się FUMIGACJA. Dlaczego? Czy to z łaciny? Czy z greki? -
tego nie wie nikt, grunt, że brzmi profesjonalnie i trochę
strasznie. Początkowo to słowo strasznie wszystkich bawiło, ale
teraz już tak weszło nam w krew, że dzisiaj parę razy usłyszałam
wypowiedziane z pełną powag słowa w stylu „muszę się fumigować
do innej kabiny”, czy „czeka mnie jeszcze fumigacja”. :)
My także po trzech miesiącach
oblegania armatorskiej czternastki FUMIGOWALIŚMY się dzisiaj do 22
– sąsiedniej mikrokabinki, a to dlatego, że naszą kabinę
zajmują Skwara z Klaudią, którzy z kolei muszą ustąpić miejsca
w kapitańskiej Ostremu, który przyjechał dzisiaj i będzie
prowadzić szkołę powrotną. My mamy samolot dopiero za cztery dni
i do tego czasu będziemy mieszkać w kabinie, która i tak przez
najbliższe dwa miesiące będzie wolna. Od samego rana trwało więc
pakowanie, a kiedy po południu stało się jasne, że nie damy rady
wszystkiego ładnie spakować na czas – po prostu wrzucaliśmy jak
leci wszystko w cokolwiek, byle to przetransportować do nowego
lokum, więc jutro czekają nas jeszcze upojne godziny z torbami.
Rysiek pomagał jak umiał, Jagienka przeszkadzała jak umiała i tak
jakoś dobrnęliśmy do wieczora, kiedy można było wreszcie położyć
spać nasze z każdą chwilą coraz mniej urocze maleństwa.
Wieczorem pojawił się nowy kapitan,
nowy szkielet, nowy kuk... i grill. A my, starzy, już za cztery dni
wsiadamy wreszcie do upragnionego samolotu! I ziuuuuuuuuuuuuum
do....Paryża. Tam dwie doby, a potem ziuuuuuuuuuum do Polski. „A
ty skrob, skrob, skrob swoją szybę...” - ach! Już nawet tego
skrobania nie mogę się doczekać. Zaraz mnie pewnie poprawicie, że
nie ma śniegu, więc tej Waszej pluchy też nie mogę się doczekać!
:) Nie martwcie się: wieziemy „totosy” i gałkę muszkatołową,
a w kwietniu obsypiemy Was muszlami, koralami i innymi zakazanymi
rzeczami, których nie wolno stąd wywozić! Nadciągamy! Wieziemy
słońce! Opaleniznę! Reggae na pirackiej płycie! I słońce!... I
piasek!.... I słońce!....I reggae... i ciepły kombinezon dla
Jagienki, która za kilka dni po raz pierwszy w życiu doświadczy
prawdziwej zimy.
Jak miło, że pamiętaliście! Dziękuję Wam bardzo! Oluś, ale super, że już wracacie, robię szybko PITy, żeby potem mieć mnóstwo czasu dla Mojej Już Nie Takiej Malutkiej Chrześnicy (po Twojemu, żebyś zrozumiała: MJNTMC) i Jednego Z Ulubieńszych Kolegów Tomka (JZUKT) :D
OdpowiedzUsuńBuziaki, nice fly!
Miło, Oluń, że już trochę tęsknisz,nawet za naszymi zimowymi warunkami, choć co do tych ostatnich, to pewnie szybko zmienisz zdanie.Pakujcie się,pakujcie,tylko nie zapomnijcie o dzieciakach w tym ferworze. A my tu wyczekujemy już z utęsknieniem...
OdpowiedzUsuńTylko niech sie Wam kompas nie zaplącze do bagazu, bo jeszcze Chopin do kraju nie trafi! A słonka i ciepełka przywieźcie dużo!!!
OdpowiedzUsuńMyślę, że widziałem ciekawsze wpisy
OdpowiedzUsuń