środa, 6 lutego 2013

"Już za parę dni, za dni parę..." :)

Agnieszka, wszystkiego najlepszego!
Według mojego czasu zmieściłam się jeszcze w piątym lutego :)

A u nas od rana straszne zamieszanie, bo kolejna załoga zakończyła rejs, który był diametralnie różny od poprzedniego. Te dwa tygodnie zleciały błyskawicznie, w miłej atmosferze i sympatycznym, bardzo zróżnicowanym towarzystwie: poznaliśmy więc kilku Polaków mieszkających zagranicą (niektórych o bardzo ciekawych adresach e-mailowych ;)), kilka sympatycznych par, czy to z Krakowa, czy z Warszawy, doświadczonego specjalistę od wibroakustyki, wesołych poznaniaków czy zakręcony duet pływający w Polsce na jachcie o wiele mówiącej nazwie „Perversion”. Oby do zobaczenia!
Janusz zadbał o to, żebyśmy mieli wreszcie wspólne zdjęcie.
Pontony odpłynęły, a pozostali na statku (z nami włącznie) zmieniali miejsce zamieszkania przed mającą się jutro zacząć kolejną „Niebieską Szkołą” (ten semestr zaczyna się na Karaibach, a kończy w Szczecinie). Jeszcze niedawno taki proces nazywało się tutaj zwyczajnie: przeprowadzką, ale od tegorocznej Niebieskiej Szkoły nikt już si nie przeprowadza – teraz wszyscy się FUMIGUJĄ. Określenie to przyniósł Adrian z „Daru Młodzieży”, gdzie nazywa się tak karę za bałagan w kabinie. Polega to na tym, że wszyscy mieszkańcy szczęśliwej kabiny (na "Chopinie" dziwnym trafem najczęściej jest nią tzw. „karton” czyli dziewięcioosobowa kajuta wciśnięta w najdalszy zakamarek statku, za maszynownią) muszą spakować wszystkie swoje rzeczy, wynieść je z kabiny razem ze wszystkim, co jeszcze da się wynieść (np. materacami z koj), a następnie posprzątać i odkurzyć całe pomieszczenie, by po ok. 2 godzinach (bo tyle zazwyczaj to trwa) wprowadzić się ponownie. Całość zajmuje jakieś 3-4 godziny, w zależności od liczebności, a także wprawy mieszkańców kabiny, i nazywa się FUMIGACJA. Dlaczego? Czy to z łaciny? Czy z greki? - tego nie wie nikt, grunt, że brzmi profesjonalnie i trochę strasznie. Początkowo to słowo strasznie wszystkich bawiło, ale teraz już tak weszło nam w krew, że dzisiaj parę razy usłyszałam wypowiedziane z pełną powag słowa w stylu „muszę się fumigować do innej kabiny”, czy „czeka mnie jeszcze fumigacja”. :)
My także po trzech miesiącach oblegania armatorskiej czternastki FUMIGOWALIŚMY się dzisiaj do 22 – sąsiedniej mikrokabinki, a to dlatego, że naszą kabinę zajmują Skwara z Klaudią, którzy z kolei muszą ustąpić miejsca w kapitańskiej Ostremu, który przyjechał dzisiaj i będzie prowadzić szkołę powrotną. My mamy samolot dopiero za cztery dni i do tego czasu będziemy mieszkać w kabinie, która i tak przez najbliższe dwa miesiące będzie wolna. Od samego rana trwało więc pakowanie, a kiedy po południu stało się jasne, że nie damy rady wszystkiego ładnie spakować na czas – po prostu wrzucaliśmy jak leci wszystko w cokolwiek, byle to przetransportować do nowego lokum, więc jutro czekają nas jeszcze upojne godziny z torbami. Rysiek pomagał jak umiał, Jagienka przeszkadzała jak umiała i tak jakoś dobrnęliśmy do wieczora, kiedy można było wreszcie położyć spać nasze z każdą chwilą coraz mniej urocze maleństwa. 

Wieczorem pojawił się nowy kapitan, nowy szkielet, nowy kuk... i grill. A my, starzy, już za cztery dni wsiadamy wreszcie do upragnionego samolotu! I ziuuuuuuuuuuuuum do....Paryża. Tam dwie doby, a potem ziuuuuuuuuuum do Polski. „A ty skrob, skrob, skrob swoją szybę...” - ach! Już nawet tego skrobania nie mogę się doczekać. Zaraz mnie pewnie poprawicie, że nie ma śniegu, więc tej Waszej pluchy też nie mogę się doczekać! :) Nie martwcie się: wieziemy „totosy” i gałkę muszkatołową, a w kwietniu obsypiemy Was muszlami, koralami i innymi zakazanymi rzeczami, których nie wolno stąd wywozić! Nadciągamy! Wieziemy słońce! Opaleniznę! Reggae na pirackiej płycie! I słońce!... I piasek!.... I słońce!....I reggae... i ciepły kombinezon dla Jagienki, która za kilka dni po raz pierwszy w życiu doświadczy prawdziwej zimy.


4 komentarze:

  1. Jak miło, że pamiętaliście! Dziękuję Wam bardzo! Oluś, ale super, że już wracacie, robię szybko PITy, żeby potem mieć mnóstwo czasu dla Mojej Już Nie Takiej Malutkiej Chrześnicy (po Twojemu, żebyś zrozumiała: MJNTMC) i Jednego Z Ulubieńszych Kolegów Tomka (JZUKT) :D
    Buziaki, nice fly!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło, Oluń, że już trochę tęsknisz,nawet za naszymi zimowymi warunkami, choć co do tych ostatnich, to pewnie szybko zmienisz zdanie.Pakujcie się,pakujcie,tylko nie zapomnijcie o dzieciakach w tym ferworze. A my tu wyczekujemy już z utęsknieniem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko niech sie Wam kompas nie zaplącze do bagazu, bo jeszcze Chopin do kraju nie trafi! A słonka i ciepełka przywieźcie dużo!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że widziałem ciekawsze wpisy

    OdpowiedzUsuń