niedziela, 14 października 2012

Wreszcie znalazłam, gdzie się robi tytuł! :)

Wyobraźcie sobie to: jest 1 w nocy. Dzwoni budzik na lekarstwo dla Kurdupla. Kurdupel dostaje lekarstwo, ale przy tym głośno się buntuje, więc budzi się Niemowlak. No i się zaczyna: Kurdupel zasypia z powrotem, ale Niemowlak jest w szampańskim nastroju :) Mimo to ląduje w kołysce ze smoczkiem w mikropaszczy i jest bujany przez mamę leżącą w łóżku i próbującą jednocześni spać (różne rzeczy ludzie przez sen robią....). Po kilku chwilach z odgłosów i gwałtownych ruchów w kołysce wynika, że nic z tego nie będzie, ale mama się nie poddaje - wszystkiemu wierzy i we wszystkim pokłada nadzieję, jak każda mama. I teraz następuje scena kulminacyjna: na krawędzi kołyski pojawia się jedna łapka, potem druga, a następnie wyłania się mały tułów, zwieńczony włochatą głową. Postać, oparta na szeroko rozstawionych, wyprostowanych rękach, wygląda jak Obama przy mównicy - ma nawet ten sam dobrotliwy, ale pewny siebie uśmiech Ojca Narodu. Tylko trochę bielsza jest (chociaż w tym półmroku to i tak wszystkie koty szare...). Pozycja zwycięzcy, szybki ogląd sytuacji - bystre oczy dostrzegają mamę, powstrzymującą już śmiech i natychmiast w sercu budzi się gwałtowna chęć pomocy bliźnim: mała pupa, do spółki z nibynóżkami i rękami-serdelkami, kołysząc radośnie całym ciałem w przód i w tył wprawia kołyskę w ruch, a na twarzy pojawia się wyraz, mówiący: "Śpi, śpij, Mamo. Ja pobujam!". Oto nasza Córka :)

Powyższa sytuacja tylko pozornie nie jest związana z tematem tego bloga. W rzeczywistości nasuwa liczne przemyślenia - po pierwsze tej nocy Nasza Dorosła Córka będzie już spała w łóżeczku, nie w kołysce, bo niżej :) A po drugie - KOJA. Mąż lnu nakupił, żeby górną koję obudować uniemożliwiając zawartości wypadnięcie. Starsza połowa zawartości jest już kumata na tyle, że nie będzie się na własne krótkie życie targać, ale młodsza jest jeszcze niekumata, za to silna i ruchliwa jak skurczybyczek. Stąd wnioski: Mocno, Mężu, len ten zeszyj! Sił nie szczędź przy przykręcaniu go do sufitu! O śrubę mocną zadbaj, a na ekspres/zamek/suwak załóż kłódkę. Porządną, bo zębów jeszcze nie ma, ale nie znasz dnia ani godziny... 

7 komentarzy:

  1. Z blogów czasami rodzą się książki. A tak za kilka miesięcy ta książka będzie całkiem grubaśka. Co Ty na to ? To ja- Monika K. poddałam Ci ten świetny pomysł :D Przegadamy go w tym tyg. Od środy jestem Twoja ;) Znaczy Wasza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gadzam się z przedmówcą: Twój talent pisarski jest bezsprzeczny:) Wpisy na bloga proponuję wydać w formie pamiętnika z podróży - to byłem ja, Jarząbek:D!

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Dołączam się do przedmówców! Zdecydowanie fajnie by było gdyby pamiętnik z podróży z Chopinem został opublikowany! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobra, tylko będę musiała szybko po powrocie skasować bloga, bo kto kupi książkę, którą może za darmo przeczytać w necie...? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i widzisz ! Jesteśmy Wasze, ale dopiero od poniedziałku :(

    OdpowiedzUsuń