czwartek, 27 grudnia 2012

15 XII

15 grudnia... znów coś mi mówi ta data, ale nie pamiętam co, więc jeśli ktoś ma urodziny, to wszystkiego najlepszego! :)

Bosmani w malarni

O 16-tej minie szósta doba od naszego wypłynięcia z Mindelo i powoli zbliżamy się do połowy drogi. Podobno. Kiedy będziemy – nie wiadomo, każdy ma na ten temat jakąś teorię, od Adriana na przykład już trzeci dzień słyszę, że za jakieś osiem dni :). Wiatr na początku mieliśmy piękny i szliśmy sobie równo po 9 węzłów, ale podobno zbliżamy się w okolice „cisz wiatrowych”, więc może być różnie. Jednocześnie podejrzewam jakiś podstęp w całej tej akcji z przelotem przez ocean, bo dziś naszym bukszprytem zainteresowało się spore stado jakichś mewowatych ptaków. 1000 mil od najbliższego lądu? Podejrzane... pewnie krążymy sobie wokół Wysp Zielonego Przylądka, a zmieniające się mapy w komputerze i pozycja na GPS-ie to jedna wielka mistyfikacja. Za dwa tygodnie wysadzą nas w Prai i powiedzą, że to Dominika...


A tymczasem u nas...nuda. Jak mocno buja, to niezbyt wygodnie jest siedzieć na pokładzie z dzieciakami. Ucieka się na mostek albo do kabiny na baje („Dzwonnik z Notre Dame” podbił serce Rycha). Pole manewru znacząco wzrasta, kiedy Jagienka idzie spać, bo pilnowanie jej jest jednak dużo bardziej absorbujące, choćby dlatego, że jest się przywiązanym do jednego miejsca, w ramach którego trzeba za nią chodzić, a jak chce się iść gdzieś dalej, to już trzeba ją wziąć na ręce i pokonać niebezpieczne odcinki trasy jak najszybciej. Dlatego kiedy Jagnię zasypia, bierzemy się z Rysiem za drobne prace bosmańskie i wycieczki po pokładzie. 

No tak... zostawili, a Ty, człowieku, klaruj.

Ale spoko, nikt tak nie klaruje lin jak Rychu!
 
Z kolei kiedy po południu zasypia Rysiek, mała ląduje w chuście albo na pokładzie rufowym, gdzie przechodzi z rąk do rąk i jakoś to leci. Ja żyję od zakończenia porannych czynności do obiadu (ten czas najbardziej się dłuży, bo słońce praży i jakoś tak nic się nie chce), a potem staramy się uśpić Rysia i popołudnie jako chłodniejsze i spokojniejsze, zlatuje chyba przyjemniej.
Ale odliczałabym już dni do końca, tylko nie wiem, od ilu! :) Dziś podczas rysiowania (czyli rysowania z Rysiem) narysowałam wyspę z palmą i zamierzam zrobić komuś dowcip, wklejając ten obrazek w jego bulaj. A może po prostu wkleję go w nasz, jak będę już mocno zdesperowana?


Zdjęcie robione przez Ryśka



2 komentarze:

  1. i ta Jagienka sobie tak sama po pokładzie śmiga? Nieźle :)

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie buja, to wystarczy mieć ją na oku i świetnie sobie daje radę. Na tym zdjęciu akurat idzie na mostek nawigacyjny sprawdzić kurs.

      Usuń