czwartek, 27 grudnia 2012

Rodzina po przejściach. W tym - atlantyckim! :)

Płynęliśmy ogółem 16 dni, co stanowi dolną granicę widełek, które sobie prognozowaliśmy (miało być od 16 do chyba 22 dni). Czyli czas niezły, choć momentami wiało mało lub wcale nie wiało. Gdyby nie ta popsuta klimatyzacja, wyszlibyśmy z Mindelo wcześniej i pewnie zdążylibyśmy na Wigilię na kotwicy, ale wyszliśmy później, więc nie zdążyliśmy, ale to również miało swój urok.
Większych nieprzyjemności po drodze nie mieliśmy, nie licząc lekkiego udaru słonecznego, który przydarzył się Adrianowi któregoś dnia (ból głowy z dreszczami i dziwną nadwrażliwością na dźwięki, która zresztą została mu do tej pory, tylko lżejsza). Dzieciaki super. Rozcięta warga Rycha i co dzień kilka nowych siniaków na obu małych ciałach to standard, który nie robi na nas większego wrażenia. Trochę większe zrobiły tylko palce Jagienki, które wprawdzie są całe, ale niewiele brakowało, a zostałyby przycięte przez zamykające się drzwi (metalowy próg i metalowe okucie drzwi bujających się na fali), na szczęście Marek zdążył w ostatniej chwili – czasem miewamy więcej szczęścia niż rozumu...




Nie powiem, żeby te 16 dni to były najlepsze dwa tygodnie naszego życia. Często było nudno. Często było męcząco. Ale i tak uważam, że bilans zysków i strat wychodzi zdecydowanie na plus: przeszliśmy przez Atlantyk cali i zdrowi, zębów żadnych nie straciliśmy, a wręcz dwa zyskaliśmy (mamy nowe dolne jedynki! Gratulujemy szczęśliwej posiadaczce), spędziliśmy Święta zupełnie inaczej niż zawsze, wybujaliśmy się za wszystkie czasy, dzieciaki zyskały zmysł równowagi jak linoskoczkowie i sprawdziliśmy, że się da! I żeby nie było, że na takim oceanie nic ciekawego nie ma, to widzieliśmy delfiny, orki, śliczne latające rybki, 13-metrowy jacht pod francuską banderą, który podpłynął, żeby nas oglądać, no i parę pięknych zachodów słońca.


Nie zawsze było ciekawie...



 

W ogóle zabawne są te różne klimatyczne „smaczki”, chociażby księżyc: nie dość, że wisi dużo wyżej niż w Polsce, centralnie nad topem (tzn. nad głową), to jeszcze „cienkuje się” i „dużeje” wzdłuż innej osi niż u nas, to znaczy, że nie przybiera kształtu literek „C” i „D”, tylko miseczki i czapeczki :) - takie drobiazg, ale śmieszny :) Różnicę w odległości od równika widzieliśmy też w Mindelo, jak patrzyliśmy na anteny satelitarne: u nas talerze są zwrócone na południe, a tam były prawie prosto w niebo :).
Nie mogłam też się nadziwić wychodząc w nocy na pokład, że może być tak ciemno i tak ciepło jednocześnie ! U nas tak wysoka temperatura w nocy, jaką mieliśmy na oceanie nie zdarza się nawet w lipcu. Kolejna rzecz, to temperatura wody: największy zbiornik wodny, jaki widziałam jest, mówiąc wprost, po prostu CIEPŁY. Nie tam, że „nie taki zimny, jak by się mogło wydawać” - nie, po prostu zanurzając się w tej wodzie człowiek nie odczuwa chłodu. Wiem, bo po drodze skusiłam się na kąpiel, której jednak nie mogę uznać za relaksującą, bo przyszły duże fale, wkrótce zaczęło padać i gdyby nie koło ratunkowe, które mieliśmy w razie czego wrzucone do wody plus pomoc Pandy, Marka i Buby, nie dałabym rady wrócić o własnych siłach na statek. To jest jednak, kurczę, żywioł. Ogromna masa wody, która robi sobie co chce z tak kiepskim pływakiem jak ja. A jeśli tylko ma ochotę, to i z dużo lepszym. Ale wracając do ciepłej wody: to głównie z jej powodu tak zbawienna jest tu dla nas klimatyzacja, bo ciepłe powietrze to jedno, ale przecież poziom kabin do połowy zanurzony jest w wodzie (tak, że przy przechyłach bulaje czasem nurkują pod powierzchnię), więc tam MUSI być gorąco.
A latające ryby przelatujące dystans kilkunastu metrów tuż nad wodą są po prostu śliczne!


5 komentarzy:

  1. Woho!!! :)
    Witajcie ponownie w wirtualnym świecie!
    Wszyscy się bardzo za Wami oraz za Waszymi relacjami stęsknili! :)
    "Masatla Mamo" u mnie w domu weszła do kanonu powiedzonek ;)
    Uściski wielkie! :)
    mgr Urszula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EMGIEER!!!
      No widzę, że Koleżanka tam nie próżnuje!! Gratulacje! Kiedy TO się stało?

      Usuń
    2. 20.12.2012 [jeszcze przed końcem świata, który nie nadszedł ;) ]
      Jestem radosna jak szczypiorek na wiosnę :D

      Usuń
  2. Jagienka z tą fryzura mogłaby grać w "Ogniem i mieczem":P Jakoś tak mi sie skojarzyło...:)Czarna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Rzeźnik już dawno zauwazyła u niej podobieństwo do Zagłoby :)

      Usuń