środa, 5 grudnia 2012

Taaaaka ryba!

Pisane 29 XI

O, jutro Andrzejki! Czyli imieniny Kapitana. Trzeba będzie coś wymyślić. Dwa dni temu robiliśmy Pandzie urodziny: wieczorem w przeddzień urodzin, gdy Panda była z Bubą na spacerze, Kaczka, Gosia, El Grande, Marek Dyrektor Szkoły i ja kleiliśmy dzielnie kolorowe paski aż powstał dłuuuugaśki łańcuch na choinkę. Gosia dorobiła do tego aniołka z włóczki, a Krzysiu niespodziewanie zabłysnął świąteczną wycinanką i wszystko to razem z napisem „Wszystkiego najlepszego...and a Happy New Year” powiesiliśmy u Pandy i Buby w kabinie – bardzo ładnie się komponowało z wiszącymi tam już od paru dni kolorowymi świątecznymi lampkami. Basia doczepiła jeszcze na wprost wejścia balony z napisem „100 lat Panda” i rysunek, a Rysio zrobił laurkę. Wszystko bardzo się podobało. Tak sobie tu radzimy z tego typu okazjami :)

Ale nie o tym chciałam, nie o tym... wiecie, jaką Marek Kuk dzisiaj złowił RRRRRRYBĘ? Taką:




Niezła, co? Właściwie to można powiedzieć, że to ryba wszystkich, którzy mieli coś wspólnego z kupnem, przygotowaniem i rozwinięciem sprzętu, a potem doglądaniem, czy aby żyłka „dobrze leży” na wodzie za rufą statku, a do tych osób oprócz Marka należą jeszcze Krzysiu Mechanik i Karol Bosman, ale Marek osobiście wyciągał. Jutro piątek, zgadnijcie, co będzie na obiad? :)

Z ciekawostek: wiem już, jak będzie podczas przejścia przez Atlantyk – Adrian i Skwara powiedzieli mi niezależnie, że tak jak dzisiaj. No to ja mogę płynąć! :) Dziury w wodzie wprawdzie dość głębokie, ale za to wiatr (złapaliśmy już pasat) w rufę, więc bez stałego przechyłu na jedną stronę, tylko takie sobie bujanie na boki. Do tego słonko, stopniowo coraz większe, więc cieplutko. To rozumiem! :)
Oczywiście takie kołysanie też potrafi być upierdliwe, bo jak się zdarzy większa fala, to latają nam tu przy obiedzie kubki, sztućce i, co gorsza, stołki. Dzisiaj Rysio, chwytając się futryny drzwi i przeczekując w ten sposób kolejny większy przechył, skomentował sytuację słowami: „Masatla, mamo!” Co jacja, to jacja...


Dzieciaki super sobie radzą z przechyłami: Jagienka stojąc przy koi, kiedy czuje, że leci do tyłu, łapie się jej kurczowo i czeka aż wszystko wróci do normy, a potem ma chwilkę luzu, bo z kolei przechyla się do przodu i dociska ją do koi, można więc pogryźć to, co się trzyma w łapkach do momentu, kiedy znów wszystko leci do tyłu i trzeba na chwilę przerwać, żeby się przytrzymać. Balansowanie ciałem na boki, przy ławeczce na rufie albo przy kabestanie, też już pięknie jej wychodzi. Co gorsza, nie straszne jej nawet schody – wczoraj przyłapaliśmy ją na drugim schodku... już po nas. Rysiek również jest mistrzem równowagi i nawet zachowuje środku bezpieczeństwa, pamiętając nie tylko o sobie: „Tsymaj się cedoś, mamo! Ja się tsymam tedo, widzis? Widzis jak tsymam się?”
A na pokładzie wszystko słone! W niektórych miejscach wystarczy przejechać palcem, żeby zgarnąć grubą warstwę soli. Paluszki Jagienki, wpychane mi co pewien czas do ust, też zmieniły smak. Więc chyba nic dziwnego, że jedzenia jej nie solimy... A uczty ostatnio ma godne, bo tata wkroczył do kambuza i realizuje pomysły mamy. W ten sposób naturlał już pulpetów cielęcych na wczoraj i na przyszłość (czekają w „ciężkiej” chłodni), a dzisiaj był królik w sosie z makaronem. Kanapka z avocado (wreszcie porządnym i dojrzałym!) nie powaliła Jagienki na kolana (zresztą co to za kolana...), ale inne owoce południowe – jak najbardziej. Ananas, mandarynka, nieśmiertelny banan i coś o pomarańczowym wnętrzu, czego nazwy nie znamy, pochłaniane były z wielkim smakiem. Przez Rycha też zresztą.
Adrian ma teraz więcej czasu na pichcenie i na „życie rodzinne”, bo dowodzenie statkiem przejął Buba – taki rejs to dobra okazja dla kandydatów na kapitanów do poćwiczenia pod nadzorem. Buba ma piękny wiatr i niezłą prędkość, jak na razie brak oznak Syndromu Kopa w D... na Dzień Dobry. Oby tak dalej! :)
Jagienka i Karol "Gumowe Usta" Bosman :)

3 komentarze:

  1. na prawdę, co patrzę na zdjęcia, to dzieci coraz większe!!! aż głupio to pisać po raz enty, ale tak jest. stęskniłam się Ola za Wami.
    fajnie, że macie słoneczko, u nas na balkonie jest milimetrowa warstwa śniegu :) zaraz idziemy na muzykę, dziś Tomek ma "popis",hehehe :D a wieczorkiem na basen, wiesz, że pływam już na plecach -sama samiuteńska!!!! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. O, a ja myslałam, że na tym basenie to Tomka uczycie pływać :) Super, gratuluję postępów! A my oczywiście jak zwykle nie widzimy, że dzieci rosną.

    OdpowiedzUsuń
  3. JA CHCĘ ZŁAPAĆ TAKĄ RYBĘ!!!
    Żadne moje dorsze w tym roku nie wypaliły, a Wy tak po drodze taką sztukę złapaliście!
    Oj zazdrość! :) Nie no, zgrywam się :)
    Gratulacje!
    Jestem pewna, że była pyszna, bo na pyszną wygląda!
    Ach! Świeża ryba własnoręcznie złapana... marzenie! :) Och aż miło popatrzeć! :)
    Zdjęcia Rycha i Jagienki na ich koi - CUDOWNE :) No i jeszcze to "Masatla Mamo" mnie i moją Mamę rozwaliło! :) To dla nas absolutny cytat dnia! :)
    Moja Mama zauważyła również, że Ryś i Jagienka będą po tej podróży mieć znacznie lepiej rozwinięty zmysł równowagi niż inne dzieci w ich wieku :)
    Uściski od nas obu.

    OdpowiedzUsuń