środa, 16 stycznia 2013

Gorąca dziewczyna

14 I

Dwa dni temu pisałam, że Jagienka „trochę gorączkuje”. No to teraz już bardzo gorączkuje. Tamtego dnia nie ruszyliśmy się przez cały dzień ze statku, bo służby graniczne Trynidadu odprawiały nas od 13 do 21, a zejść z pokładu można dopiero po odprawie (złamanie tego zakazu grozi aresztem, o czym gościnni panowie urzędnicy nie omieszkali przypomnieć naszemu Kapitanowi) – ale tej historii poświęcę osobny wpis. Następnego dnia natomiast gorączka Jagienki trwała dalej, ale ponieważ syrop jako tako zadziałał, postanowiliśmy wybrać się na brzeg. I to chyba był błąd – mała jakoś się wprawdzie trzymała, choć wyglądała na nieco zmęczoną, daliśmy jej też syrop, ale wieczorem miała już 39,6... Nie widziałam nigdy wcześniej czegoś takiego na termometrze, więc przestało mi być wesoło - zaczęły się okłady, kąpiele, konsultacje z lekarzem (praktycznie w każdej załodze jakiś lekarz się znajdzie) i zmiana broni z ibuprofenu w syropie na paracetamol w czopkach. Po w miarę spokojnej nocy dziś rano oprócz temperatury 38,9 Jagienka przestraszyła nas odmową picia i jedzenia, więc uruchomiliśmy elektrolity podawane na siłę strzykawką. Lekarze przyszli, obejrzeli ząbki, gardło, brzuch, osłuchali i powiedzieli, że wszystko jest ok. Chłodzić, poić i czekać, a w pogotowiu mieć antybiotyk. Dziś po raz pierwszy widzieliśmy Jagienkę leżącą spokojnie na plecach (nie licząc okresu, kiedy nie umiała się jeszcze obracać), marudzącą, pokładającą się i nie uśmiechającą z byle powodu. Praktycznie cały dzień przespała, budząc się na cycka, nowego czopka, popłakanie. Po południu miała przypływ lepszej formy: wrócił uśmiech, włażenie na stół, zainteresowanie celulozą...teraz jednak (21:30) znów jest gorąca, ale śpi. To trzecia doba tej dziwnej gorączki, której nie towarzyszą żadne inne objawy. Mam nadzieję, że okaże się to tzw. „trzydniówką”: trzy dni gorączki, potem wysypka i juz. Nie wiadomo, po co, dlaczego i od czego. Ale jeśli będzie to trwało dalej, to na razie ani my ani żaden ze znających się na medycynie członków załogi nie ma pomysłu, o co może chodzić. Oj, maluśka, maluśka...

1 komentarz: