środa, 7 listopada 2012

5 XI Zwiedzanie

Daty w tytule mogą nie zgadzać się z tymi, które się wyświetlają razem z godziną, bo nie zawsze mogę od razu wrzucić w Internet to, co napiszę. Ale już nadrabiam zaległości!

5 XI
Od dwóch dni jesteśmy w Lizbonie i prowadzimy bardzo intensywnie turystyczne życie, zupełnie inne niż w domu. Jagienka praktycznie całe dnie spędza na rękach, kolanach, w wózku albo w chuście, bo nie ma gdzie jej tu „puszczać wolno” - podłoga pod pokładem takiej łódki jak „Amarant” (jak zresztą każdej) nawet jak jest czysta, to nie jest czysta, a żadna koja nie jest na tyle duża, żeby można było na niej spokojnie zostawić ruchliwego niemowlaka. Komandos urzęduje więc na czworakach i na stojąco tylko w takich momentach jak teraz, kiedy już lub jeszcze jesteśmy na łódce i ktoś może koło niej posiedzieć w kabinie. W przeciwnym razie bierzemy ją na ręce i też nie narzeka. :) Na statku będzie pewnie inaczej – tam większość czasu mam nadzieję spędzać na pokładzie, który też wprawdzie nie jest pod względem higieny wymarzonym miejscem dla małego dziecka, ale myślę, że i tak jest częściej myty niż podłoga u nas w domu :P.
Rysiek tymczasem już drugi wieczór przespał. W ciągu dnia nie ma przecież czasu na drzemkę, choć okazja i warunki nawet by się znalazły. Kto by tam jednak spał w wózku na spacerze czy w muzeum, chyba tylko takie smarkacze jak Jagienka! „Dolosłe” chłopaki zasypiają dopiero w drodze powrotnej, po 19 i nie przeszkadza im nawet wnoszenie na łódkę, rozbieranie, przekładanie, zawijanie w pieluchę ani gderanie Młodszej Siostry, mającej w zwyczaju głośno komentować swoje poczynania, zwłaszcza, gdy ktoś śpi obok.
Poza tym młodzież jest cała w skowronkach: Ryszard ciągle podśpiewuje! :) Dziś od rana królowała pieśń: „Łażę sobie, łażę, po łódce całej”, a podczas porannej defekacji: „Zamknąć chcę, drzwi te zamknąć” (po przetłumaczeniu na ogólnopolski). Jak nie śpiewa, to gada coś do siebie albo głośno się śmieje, gdy inni to robią.
Bo my tu od przedwczorajszego wieczora mamy towarzystwo! Przyjechały: Gosia i Kaczka, czyli Pani Kapitan i Pani Druga Oficer. Na wczorajszej wycieczce do klasztoru Hieronimitów, Muzeum Morskiego i najstarszej kawiarni w Lizbonie było więc wesoło. No i pasteis w dobrym towarzystwie inaczej smakują! (Pasteis czyta się chyba „pastejsz” i to wcale nie są pasztety, tylko bardzo smaczne babeczki z budyniem).
W Lizbonie, jestem o tym przekonana, nie ma dwóch równoległych ulic. No może dwie równoległe by się znalazły, ale na pewno nie ma takich, które byłyby na całej długości równoległe i jednocześnie płaskie. Wczoraj rano próbowałyśmy z Jagienką zrobić zakupy na śniadanie w supermarkecie „Pingo doce” (według Carlosa znaczy to tyle co „Złota kropelka” :)). Wiedziałyśmy mniej-więcej, gdzie szukać tego sklepu, bo poprzedniego wieczoru jacyś przechodnie tłumaczyli nam, jak tam trafić. Co więcej, po ponad półgodzinnym „trafianiu” kolejny przechodzień powiedział, że wystarczy iść prosto i w dół, przeciąć tory, a potem w lewo. Okazało się, że już te tory do przecięcia trudno było znaleźć, bo nie wiadomo, czy „w dół” to znaczy ulicą, która nagle prowadzi z górki, czy też po schodkach, odchodzących sobie cichaczem od tej uliczki gdzieś pomiędzy budynkami. Poza tym „prosto” też ciężko iść dłużej niż 30 sekund, bo każda uliczka Ci zaraz zakręca albo się rozdwaja. Ostatecznie znalazłyśmy inny sklepik, w którym dało się kupić wszystko, czego potrzebowałyśmy, a z powrotem kierowałyśmy się po prostu „na Chrystusa”, czyli pomnik stojący na baaaardzo wysokim postumencie po drugiej stronie rzeki, na której jest marina. Idąc w jego kierunku prędzej czy później trzeba było dojść do wody, więc doszłyśmy.

A dziś przenieśliśmy się już na „Chopina”!

2 komentarze:

  1. jako znawca języka portugalskiego (chociaż ostatnio nei praktykujący) autorytarnie stwierdzam że to będzie pasztejsz albowiem s zawsze czytamy jak sz i generalnie dużo szeleścimy komu ty szamasz i szamumy:p a z rańca chyba sprawdze to tłumaczenie kropelki ze słownikiem..

    OdpowiedzUsuń
  2. Kropelka miała być słodka, a nie złota - "przejęzyczyłam" się :)

    OdpowiedzUsuń