czwartek, 22 listopada 2012

Kichanie

Pisane 18 XI

Monika, wszystkiego najlepszego! Wrzucę to w internet dopiero jak dopłyniemy do Kanarów, czyli za jakieś 3 dni, ale dziś myślę i pamiętam o Twoich urodzinach :). Osiemnastych, oczywiście...

Cofam to, co napisałam w komentarzu do komentarza mojej Mamy pod którymś z poprzednich wpisów. Okazuje się, że nawet w napiętym grafiku mamy dwójki dzieci można znaleźć chwilkę na chorobę morską, jeśli się tylko chce. A nawet, jak się nie chce! A zachowanie Rysia było bardzo podobne do przewidywanego, z tym, że rzecz nie działa się, niestety, przy burcie, a w kabinie, do torebki foliowej. Trwał właśnie alarm do żagli, „all hands on deck” i w zasięgu głosu żywego ducha, który mógłby na ten moment spojrzeć na dzieciaki. A bujało na tyle mocno, że bałam się zostawić Jagienkę na koi. Usłyszałam więc cały szereg dociekliwych pytań: „Mamo, cio źjobiłaś do fojji? Cio maś w buzi, zie wypjułaś? Toniec tichania, daj mi tom fojje!” To ostatnie zdanie mnie rozwaliło, przestałam więc „kichać” i od razu zrobiło mi się lepiej. Na jakiś czas.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Olu na pamięć :* Bidactwo moje :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dociekliwość Rysia jest powalająca! :D
    Cytując dr Chwiłek "Niech Pani będzie dzielna!".

    OdpowiedzUsuń