czwartek, 22 listopada 2012

Kapitany

20 XI

Taki kapitan to stworzenie bardzo wszechstronne (takim przynajmniej powinno być, jak wynika z moich tutaj obserwacji). Otóż musi on nie tylko nawigacyjnie „ogarniać temat” (przy okazji: „ogarniać” to na „Chopinie” bardzo popularne słówko, znaczące z grubsza tyle, co „zorganizować”, „zająć się” czymś. Ogarnia się wszystko: rozmowę z portem w sprawie postoju, szycie żagla, listę załogi, a nawet herbatę z cytryną), tzn. umieć manewrować w portach i na morzu, decydować o tym, które żagle postawić i zrzucić (fachowo: „sprzątnąć”. Naprawdę!:)), jaki kurs obrać itp. Musi on ponadto znać dobrze rozmaite urządzenia na statku, teoretycznie z samą nawigacją niezwiązane, takie jak: pompy, agregaty, silniki i silniczki. Tacy zapaleńcy jak Adrian lubią też ponadto pouczestniczyć w naprawianiu odsalarki, klimatyzacji czy innych „drobiazgów”, ale wydaje mi się, że to jest już wiedza „dla chętnych”, wymagana bardziej od mechanika (który zresztą też generalnie powinien znać się na wszystkim). Wszystko powyższe Mąż mój tu obecny „ogarnia” moim zdaniem wybornie. Ale na tym się obowiązki Kapitana nie kończą. Jest on odpowiedzialny również za bezpieczeństwo, ale nie tylko całego statku, lecz także poszczególnych załogantów, to znaczy, że jeśli się ktoś przy przechyle poślizgnie i przewróci, to jest to oficjalnie wina kapitana, tak samo jak to, że ktoś wsadził palce w drzwi albo śrubokręt do nosa, bo to kapitan nie zapewnił warunków, nie ostrzegł, dopuścił, pozwolił albo nie dopilnował (no chyba, że zawczasu gdzieś w dzienniku napisze, że ostrzega czy nie pozwala, ale trudno przewidzieć każdy śrubokręt w nosie). Dalej: dobry kapitan dbać też musi (i o tym bym już sama nie pomyślała) o wygodę i komfort pracy, czyli na przykład powinien wstrzymać się ze zwrotem do momentu aż wachta kambuzowa skończy sprzątanie po kolacji, żeby im wszystko nie latało. I to kapitan o tym pamięta, a nie kuk zgłasza prośbę. Albo, żeby nie upierać się przy dużej prędkości, jeśli musi to oznaczać duży stały przechył, a załoga choruje albo... ma lekcje. Czy np. żeby w miarę możliwości poczekać z alarmem do żagli kilka godzin, bo lepiej zrobić go po śniadaniu niż zrywać ludzi w środku nocy. Ale tez, co bardzo istotne, musi kapitan przewidzieć i przeprowadzić redukcję ożaglowania dużo wcześniej niż zaczynają się niebezpieczne warunki, zwłaszcza jeśli ma niedoświadczoną załogę, żeby posłać ludzi na reje kiedy jeszcze nie wieje tak bardzo i nie jest to niebezpieczne. Żeby oprócz pontonu ze sternikiem było koło ratunkowe w wodzie w czasie kąpieli załogi w oceanie przy dryfie (dzisiaj była kąpiel w oceanie, ale mieli radochę! :)) - to też kapitan. I w tych wszystkich kwestiach niezastąpiony jest kpt. Mendygrał, którego mamy tutaj jako przedstawiciela armatora, a w praktyce również jako głos doradczy dla kapitanów-„młodziaków”. Następnie do obowiązków kapitana dochodzą kwestie organizacyjne: to on powinien pamiętać o tym, żeby skontaktować się z portem i zarezerwować miejsce przy kei na parę dni do przodu, dowiedzieć się o ceny itp. Nie musi oczywiście robić tego osobiście, ale na jego głowie jest pamiętanie o tym wszystkim – i w takich kwestiach celuje Gosia, która doskonale to OGARNIA. I na koniec jeszcze kapitan decyduje we wszystkich kwestiach wyjątkowych, również międzyludzkich, np. jak ktoś się dziwnie zachowuje i trzeba „coś z nim zrobić”.
W załodze, którą tutaj mamy fajne jest to, że oni tu wszyscy sobie pomagają i każdy ma poczucie odpowiedzialności za statek. Czyli bosman czy oficerowie nie ograniczają się tylko do swoich obowiązków, ale starają się myśleć szerzej i jak trzeba coś zrobić, po prostu to robią. Dobrze, że kapitan, jak ma wątpliwości czy postawić żagiel czy nie albo jak przeprowadzić manewr, może zapytać o zdanie kogoś innego i ten ktoś inny nie uzna go za niekompetentnego, tylko powie, co myśli. I dobrze, że kapitan nie boi się, że mu korona z głowy spadnie jak zapyta.
Jednym słowem: czuję się tu z tą ekipą dość bezpiecznie. Mimo że kapitan właśnie śpi. Chyba się przyłączę, bo późno...

3 komentarze:

  1. WOW!
    Aż do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego ILE jest tych wszystkich powinności... Jejku jej. A Adrian przecież jeszcze pomaga Ci zawsze w miarę możliwości przy ogarnianiu ;) "Szpoenowego przedszkola" :D

    Niskie ukłony oraz wyrazy szacunku dla wszystkich Kapitanów! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też sobie nie zdawałam sprawy, dlatego o tym napisałam. Czapki z głów!

      Usuń
  2. Hej, ha! Obierz kurs!
    Hej, ha! Żagle rozwiń!
    Hej, kapitanie! Na Antiguę kurs!
    "Mroczne wody" ze spokojem miń.

    OdpowiedzUsuń